Mój Bieg wiosenny - 11.03.2018r

Zapisałem się i chcąc wypaść nie najgorzej rozpocząłem treningi do tego biegu z Pauliną i Bożeną. Plan był jeden - złamać 50 minut. Cokolwiek miało to wtedy znaczyć. Mieliśmy pobiec we troje jednym tempem. Mordercze treningi ściśle wg planu (nie mogę zdradzić jego pochodzenia). Były podbiegi na Górce Środulskiej, bieganie po schodach, przy temperaturze - 13 C oraz o godzinie 4.30. Wszystko po to, żeby złamać magiczne 50 minut.W takim zespole łatwo było się zmobilizować i konsekwentnie realizować nasz plan. Kilka dni przed startem rozmawiałem z kolegą w pracy - Łukasz Rybicki z Silesia Runners Club, który zaproponował mi wspólny bieg, żebym zrobił swoją życiówkę. Jego życiówka to 41 min, ale w tym biegu miał mnie prowadzić, żebym pokonał swoje 45.33. Pierwszy raz ktoś mi dał taką propozycję i grzechem by było nie skorzystać z takiej okazji. Od 2014 roku nie mogłem poprawić swojego wyniku, to może teraz się uda ? Rozmawiałem z dziewczynami, czy pobiegną razem, a one wyraziły zgodę. Od tej chwili myślałem tylko o tym biegu. Trasę mieliśmy rozpoznaną, bo jeden trening przeprowadziliśmy po trasie biegu (obowiązkowo) i śmialiśmy się z takich małych wzniesień. Po zapoznaniu się z profilem trasy okazało się, że nie do końca jest ona płaska, ale po zrobionych podbiegach, to takie góreczki nie mogły być dla nas straszne. Dwa dni przed biegiem okazało się, że wystartujemy niestety w okrojonym składzie (Bożena i ja). Wieczorem dostałem od łukasza ostateczny plan na cały bieg i już nie mogłem doczekać się startu.
W niedzielę pogoda była wspaniała - słońce i ciepełko. Ubrani na krótko (pierwsza zasada nie przegrzewać się - zapamiętałem ją !!!). Przed rozgrzewką było chłodno, ale po rozgrzewce zrobiło się ciepło, a momentami było mi gorąco. Ustawiliśmy się w strefie startowej na 45 minut. Niestety już przed startem okazało się, że wszyscy byli w jednej kupie i ciężko będzie biec zaplanowanym tempem. Początek biegu był bardzo wolny i daleki od planowanego tempa 4.30 (drobiliśmy jak gejsze). Później trzeba było nadrabiać. Wzniesienia nie były takie groźne, ale wiadomo, że nie pomagały. Najgorsze było wyprzedzanie po trawie i błocie. Hitem biegu była zasłyszana przeze mnie rozmowa między dwoma uczestnikami: biegłem ostatnio półmaraton, a drugi gość pyta - a na jakim dystansie ? I w tej miłej atmosferze dobiegliśmy w okolicę stadionu. Na ostatniej nawrotce mój organizm poczuł zmęczenie i trochę zwolnił. Energii nabrałem dopiero wbiegając na stadion. Oczami wyobraźni widziałem pełne trybuny dopingujących kibiców. Przekraczając metę zerknąłem na zegar, który pokazywał czas brutto 46.22. pomyślałem, że nici z rekordu, ale jak się później okazało czas netto 45.15 pozwolił na osiągnięcie życiówki !!!
Dzięki Łukaszowi osiągnąłem zamierzony cel, a Bożena w pięknym stylu osiągnęła czas 49.27 - czyli wyniki zgodne z planem treningowym !!! Na koniec wspólna sesja zdjęciowa z Harpaganami, Czeladź Biega, i w Pogoni za Duchem. Super bieg z mega pozytywnymi ludźmi.
Powiązane informacje
































DZIĘKUJEMY, ŻE CO ROKU JESTEŚCIE Z NAMI I TO DZIĘKI WAM... [więcej]



















Zimowa edycja Janosika na dystansie 45 km tak nas urzekła,... [więcej]









Wspaniała trasa z widokiem na Beskid Śląsk,... [więcej]



















Kto kocha ekstremalne wyczyny ??? Kto... [więcej]










Może jeszcze chwilę uda się pospać, te pół... [więcej]








