SILESIAN HIGHLAND HALF MARATHON

W tym roku organizatorzy postanowili wprowadzić dystans półmaratoński czyli Silesian Highland Half Marathon z trasą o długości ok 22 km. Jako, że co roku czułem mały niedosyt po najkrótszym dystansie, a na maraton, szczególnie w tym trudnym terenie, nie chciałem się jeszcze rzucać, postanowiłem wystartować w biegu na 22 km. Trasa częściowo pokrywała się z trasą dyszki, którą już biegłem dwa razy więc wiedziałem czego mniej więcej mogę się spodziewać ;) Do biegu podszedłem na luzie, postanowiłem pobiec w tzw. własnej strefie komfortu i ustawiłem się na końcu stawki. Pierwszy raz wystartowałem naprawdę z samego końca, przynajmniej moje plecy załapały się na zdjęcie z linii startu ;)
Szybko się jednak okazało, że kilka lub kilkanaście osób biegnie wolniej więc po kilkuset metrach już byłem gdzieś w 2/3 stawki. W sumie na tym dystansie biegło tylko ok 60 osób – bardzo kameralnie :) Z początku asfaltem do pierwszego zakrętu, później polną drogą już nieco pod górkę i w las. Temperatura sprzyjała bieganiu, można by powiedzieć że nawet było chłodno i wietrznie więc tempo też nie było aż tak wolne jak zakładałem. Biegło się bardzo komfortowo. Ponieważ wziąłem ze sobą plecak do którego zapakowałem dwie softfaski i żele, pierwszy punkt z wodą na 5 km mogłem śmiało pominąć, przy okazji dochodząc 3 kolejne osoby. Sporym zaskoczeniem, chyba nie tylko dla mnie był fragment trasy który przebiegał przez las poza ścieżkami gdzie biegło się po piaszczysto-ziemistym podłożu w poprzek zbocza, przez krzaki i coś co wyglądało jak wyschnięte (na szczęście) koryto strumienia. Troszkę trzeba było tam poskakać i uważać na czyhające gałęzie i inne chaberdzie :) Na ok 12 km, który przebiegał przez boisko na którym był ustawiony punkt odżywczy postanowiłem również ominąć napoje i sięgnąć po czekoladę na którą dostałem nagle ochotę – i to był błąd. Kurde, jak inni mogą biegać i jeść czekoladę? Zakleiłem się na maksa jedną kostką, ślina mi zgęstniała i ciężko było łapać oddech na podbiegu – więcej tego błędu nie zrobię ;) W dalszej części trasa biegła brzękowickim wałem, przez łąki i pola położone na wyższych wzniesieniach skąd można było podziwiać panoramę Wyżyny Śląskiej.
Pod koniec jeszcze jeden mocny podbieg który dobrze zapamiętałem z ostatnich dwóch lat i jak zawsze dał mi popalić :) Na koniec jeszcze jedna mała hopka i asfaltową drogą prosto w dól do mety. Udało mi się ukończyć zawody na 23 pozycji z czasem 2:08:19 (brutto 2:08:34). Podsumowując - jak zawsze, doskonała organizacja i bardzo pomocni i zawsze uśmiechnięci wolontariusze. Część trasy organizatorzy wraz z miejscowymi gospodarzami ładnie wykosili przed biegiem a trasa była doskonale oznaczona. W niektórych miejscach taśmy były w odległości 10m od siebie więc ciężko było się zgubić a w newralgicznych punktach stali wolontariusze i kierowali w odpowiednim kierunku aby ktoś nie pobiegł np. na trasę 44km, bo można by sporo nadłożyć ;) Nieco mniej kibiców niż w zeszłych latach ale to można zwalić na barki pogody bardziej sprzyjającej bieganiu niż kibicowaniu. Ogólnie rzecz biorąc bieg polecam wszystkim tym którym znudziło się klepanie kilometrów na asfalcie i szukają jakiejś alternatywy a nie są jeszcze gotowi na biegi górskie. Tu można się sprawdzić przed górami i też nieźle zmęczyć – na trasie półmaratońskiej wg gps wychodzi ok 360m przewyższeń, nie są to długie podbiegi i zbiegi ale jest ich sporo. Jeśli tylko się uda to za rok pewnie też się tu pojawię :)
Powiązane informacje
































DZIĘKUJEMY, ŻE CO ROKU JESTEŚCIE Z NAMI I TO DZIĘKI WAM... [więcej]



















Zimowa edycja Janosika na dystansie 45 km tak nas urzekła,... [więcej]








Wspaniała trasa z widokiem na Beskid Śląsk,... [więcej]



















Kto kocha ekstremalne wyczyny ??? Kto... [więcej]











Może jeszcze chwilę uda się pospać, te pół... [więcej]








